wtorek, 13 maja 2014

Rozdział 7

  Hermiona stanęła przed wejściem do Wielkiej Sali i ze zdenerwowania zaczęła przeplatać kosmyk włosów przez palce. Nie miała pojęcia, dlaczego tu przyszła. Z jednej strony chciała dowiedzieć się, co kierowało Ślizgonem do podjęcia takich kroków, z drugiej ani trochę jej się to nie podobało.
  Ostrożnie wychyliła głowę przez drzwi, aby zobaczyć, czy Ginny i Blaise są już na miejscu. Zgodnie z planem byli, jednak nie sami. W drugim kącie siedziała grupa pierwszorocznych. Poza nimi nikt nie przebywał tego wieczoru w Wielkiej Sali. Tym lepiej.
  - Granger, dobrze się czujesz? - gwałtownie odwróciła się słysząc sarkastyczny głos zza pleców. Draco stał za nią wyraźnie rozbawiony. Zadał pytanie, jak nietrudno się domyślić retoryczne. Wcale nie obchodziło go samopoczucie Gryfonki.
  - Powinieneś mi teraz dziękować, że w ogóle tu jestem, Malfoy. - odpowiedziała. - I nie. Nie czuję się dobrze.
  - A ty powinnaś popracować nad asertywnością. - Ślizgon spojrzał na nią kpiąco. Bezczelna uwaga.
  - Dość. Jeżeli zaraz nie wyjaśnisz mi, dlaczego mam udawać twoją dziewczynę, po prostu to zignoruję i wrócę do dormitorium. - Hermiona starała się, aby jej głos zabrzmiał poważnie i konsekwentnie. Udało jej się to bardziej niż przypuszczała.
  Blondyn przewrócił oczami.
  - Niech ci będzie. - westchnął ciężko. - Zabini wie, że czuję do ciebie odrazę, Granger. - Brązowowłosa drgnęła na dźwięk tych słów. Draco był naprawdę szczery do bólu. Oczywiście nie żeby sprawił jej jakąkolwiek przykrość. Już dawno uodporniła się na takie docinki. - Wymyślił tą całą akcję z karteczkami z powodów, o których nie musisz wiedzieć i na pewno posunie się jeszcze dalej, jeżeli go ktoś nie przystopuje. Dlatego przez jakiś krótki czas będziesz udawać że jesteśmy razem, a później zwyczajnie z tobą zerwę. Myślę, że wtedy Blaise zostawi nas w spokoju.
  Hermiona oburzyła się i spiorunowała wzrokiem blondyna.
  - Niby dlaczego to ty masz ze mną zerwać?
  - Jeżeli masz z tym jakiś problem, a widzę że tak, możemy rozstać się w wyniku kłótni. - powiedział dobrodusznie wzruszając ramionami. - Chodź już, Granger, zanim Zabini i Weasley zaczną się niecierpliwić.
  Gryfonka przełknęła ślinę, wzięła głęboki oddech i ruszyła do Wielkiej Sali zaraz za Ślizgonem. Jedno musiała przyznać - miny Ginny i Blaise'a, kiedy ich zobaczyli były bezcenne.

  Blaise siedział na ławce i czekał aż przyjdzie Draco, żeby "obgadać z nim kilka spraw". Był tylko lekko zaskoczony miejscem spotkania, ale cóż, czego się można spodziewać po blondynie?
  Wtedy do Wielkiej Sali weszła Ginny, rozglądając się na boki. Wyraźnie kogoś szukała, jednak nikogo nie mogła znaleźć. Zabini pomachał jej przyjaźnie, po czym ruchem ręki zaprosił ją do stolika.
  - Widziałeś gdzieś może Herm? - zapytała dosiadając się rudowłosa. - Miała już tu być.
  Ślizgon pokręcił przecząco głową po czym dodał:
  - Umówiłaś się tu z nią?
  - Właśnie. Powiedziała, że chce pogadać.
  - Łączmy się w bólu, mnie wystawił Draco. - Blaise zaśmiał się. - Nigdy mu tego nie wybaczę.
  Nagle twarz Gryfonki przybrała wyraz mieszanki oświecenia z zaskoczeniem. Wpadła na jakiś pomysł.
  - A co jeżeli to ma być ta ich groźna zemsta? - zapytała ożywionym głosem.
  Zabini zmarszczył brwi analizując sytuację. Faktycznie, było to podobne posunięcie do wczorajszego wieczoru, ale wydawało mu się że zbyt proste.
  - Nie sądzę. - powiedział. - Prawdziwa zemsta zdaniem Draco musi być z zaskoczenia i wiązać się z tym, czego nie lubimy. Tak więc nie bądź zdziwiona, kiedy znajdziesz Snape'a w łóżku.
  Ginny wybuchnęła śmiechem słysząc te słowa.
  - Wielkie dzięki. Będę się teraz bała wejść do pokoju!
  Rozmowę urwał narastający dźwięk kroków. Zabini spojrzał w stronę jego źródła i zamarł zaskoczony. Draco szedł ku nim z Hermioną u boku. Czyli jednak woleli załatwić sprawę pokojowo? Czarnowłosy nie potrafił znaleźć żadnego logicznego wyjaśnienia dla tej sytuacji.
  - Musimy wam się z Granger do czegoś przyznać. - oznajmił blondyn na wstępie. Blaise i Ginny popatrzyli na siebie. Ich twarze wyrażały jedno, wielkie "Co, do cholery?" - Stwierdziliśmy, że i tak się o tym kiedyś dowiecie.
  - Pozwaliście nas do Sądu Czarodziejów? Stary, przecież to był tylko niewinny żart! - zbulwersował się czarnowłosy. Nic innego nie przyszło mu do głowy. Rudowłosa chyba uznała tą wypowiedź za zabawną, bo zaśmiała się pod nosem.
  - Nie, idioto. - Draco popatrzył na niego z politowaniem. - Ukrywaliśmy coś przed wami ostatnim czasem. Dopiero wczoraj zgodziłem się, żeby wyjawić tą tajemnicę. Chodzi o to, że... Granger i ja jesteśmy parą. - dokończył na jednym wdechu.
  O Merlinie!
  Zabini miał wrażenie, że szczęka z trzaskiem uderza mu właśnie o blat stołu. Podobnie czuła się Ginny. Byli przygotowani na wszystko, a jednak zostali zrobieni w ropuchę.
  Po chwili na dojście do siebie, Blaise zauważył, że Hermiona cały czas tylko stoi przy blondynie z mieszaną miną i nic nie mówi. Dziwne, jak na moment, w którym może przestać ukrywać swój cudowny związek. Zwrócił się do niej:
  - Co ty na to, Mionka? Postrzelony Draco mówi prawdę?
  - Yhym. To prawda. - odpowiedziała.
  Ginny poderwała się z miejsca.
  - I nic mi o tym nie wspomniałaś?! Dlaczego? - zapytała przyłączając się do rozmowy. Hermiona otwarła niepewnie usta:
  - I tak byś nie uwierzyła.
  Rudowłosa zastanawiała się nad tym przez krótką chwilę, po czym skinęła twierdząco głową i wzruszyła ramionami.
  - Pewnie tak.
  Zabini zmarszczył brwi. Przez cały czas podejrzliwie przypatrywał się brązowowłosej, żeby wywnioskować dlaczego ma tak niewyraźną minę. Jego wzrok wyłapał blondyn, natychmiast odwrócił się w stronę Hermiony i powiedział:
  - Coś niewyraźnie wyglądasz, kiciu. Odprowadzę cię do dormitorium, żebyś mogła trochę odpocząć. Wybaczcie nam, dokończymy spowiedź jutro - Draco złapał Gryfonkę za rękę i pociągnął w stronę wyjścia z Wielkiej Sali, zostawiając Blaise'a i Ginny w dwóch zupełnie różnych nastrojach.
  Rudowłosa patrzyła na drzwi za którymi zniknęli z wielką radością. Była zadowolona i oczarowana myślą, że wojny tych dwoje przerodziły się w uczucie.
  Zabini natomiast wciąż mrużył oczy. Coś mu w tym nie pasowało. Reakcja Miony? A może brak jakiejkolwiek wrażliwości? Jednak z drugiej strony Draco Malfoy, jakiego znał nigdy nie zgodziłby się udawać związku z mugolaczką. Taka już jego prymitywna natura.
  Drugi etap realizacji planu Blaise'a okazał się niepotrzebny... Zaraz, zaraz... Przecież ten sam krok może być potwierdzeniem, czy związek z brązowowłosą nie jest tylko kolejnym urojeniem blondyna, prawda? Jednak należy poczekać chwilę na wdrożenie go w życie. Tymczasem czarnowłosy Ślizgon będzie pilnym obserwatorem...

  Profesor McGonagall przemierzała szybkim krokiem gabinet dyrektora Hogwartu. Jej jedynej nie pasowało ostatnie postanowienie nauczycieli.
  - Ależ Albusie, to przecież jeszcze chłopak! Jest starszy od naszych siedmiorocznych tylko o trzy lata!
  Dumbledore siedział spokojnie w fotelu i uzupełniał jeden z wielu dokumentów.
  - Jest pełnoletni. - powiedział składając podpis. - I na dodatek ma wszystkie wymagane kwalifikacje. To prawdziwy geniusz w swojej dziedzinie.
  Minerwa wiedziała, że mowa o wieku nic nie zmieni, ponieważ dyrektor głęboko wierzył w młodych ludzi. Jednak bała się przyznać do swoich prawdziwych obaw. Mógłby ją wtedy uznać za paranoiczkę.
  Tłumacząc sobie, że nie ma wiele do stracenia, odezwała się:
  - Nie jestem pewna, czy to dobry pomysł. Profesor Trelawney miała wizję nieszczęść w naszej szkole, wiążącą się z przybyciem kogoś nowego, kogo nie znamy. A o tym chłopcy nie wiemy nic!
  Dumbledore najwidoczniej nie był tym aż tak przejęty. Nie podniósł nawet wzroku znad sterty papierów.
  - Profesor Trelawney miewa ostatnio wiele niecodziennych wizji. Pielęgniarka skrzydła szpitalnego stwierdziła, że to przez zioła, które Sybilla zażywa na zapalenie dziąseł. - wytłumaczył, a widząc, że na twarzy kobiety wciąż malował się niepokój, dodał - Spokojnie, Minerwo. Znam rodziców tego chłopaka, to porządni czarodzieje.
  To na nic. Albus pozostał twardy jak głaz, a McGonagall nie była w stanie zmusić go do zmiany decyzji. Postanowiła, że po prostu będzie miała oko na nowego lokatora, który właśnie rozpakowywał walizki w Hogwarcie.

  W momencie, kiedy masywne drzwi Wielkiej Sali zamknęły się z trzaskiem, Draco spojrzał z wyrzutem na Hermionę.
  - Granger, to było beznadziejne. Następnym razem postaraj się bardziej.
  - Następnym razem nie nazywaj mnie kicią. - powiedziała Gryfonka zakładając ręce na klatce piersiowej.
  - Nie rozumiesz, że wszystko musi wyglądać realnie? - blondyn po raz kolejny zirytował się brakiem wyczucia sytuacji brązowowłosej. Nic do niej nie docierało. - Nie możesz po prostu stać sobie gdzieś z boku i wyglądać jakby cię ktoś spetryfikował!
  Hermiona przewróciła oczami.
  - Ty też wcale nie jesteś dobrym aktorem, Malfoy.
  - Nie mam zamiaru się kłócić o taką dziecinadę. Zapomnij na trochę o tej swojej całej "godności" i przyłóż się do zadania, Granger, jak przystało na siedmioroczną.
  Gryfonka otworzyła usta raz czy dwa w celu powiedzenia czegoś odpowiedniego, w końcu mruknęła tylko:
  - Mam nadzieję, że będzie to trwało naprawdę krótko.
  Następnie w ciszy, bez pożegnania odeszli w swoje strony.

  Ron spojrzał z niesmakiem na kieliszek whiskey, który trzymał właśnie w ręce. No masz, i jeszcze teraz zamienia się w Ślizgona! Karcąc głos w jego głowie, który kazał mu sięgnąć po trunek odłożył go na stolik. Tym głosem była oczywiście Pansy Parkinson. Powiedziała Gryfonowi, że to najlepszy sposób na pozbycie się problemów. Ale nie dodała nic o piciu w środku nocy przed tygodniem lekcyjnym...
  Rudowłosy pokładał całą nadzieję na odzyskanie Hermiony w jednym, na wpół zmyślonym liście. Wcześniej miał stuprocentową pewność, że plan się powiedzie, jednak w tamtym momencie nawiedziły go wątpliwości i nie dały zasnąć. Co, jeżeli faktycznie rodzice Malfoya zaakceptują związek z mugolaczką? Nie, raczej nie. Prędzej list zagubi się po drodze. Ale istniało też drugie ryzyko - co, jeśli nawet po rozstaniu Hermiona będzie coś czuła do blondyna?
  Ron nie wytrzymał i sięgnął z powrotem po końcówkę whiskey. Nic nie było pewne. Wszystko miało wyjaśnić się dopiero za tydzień, podczas meczu Slytherinu i Ravenclavu. Rudowłosy czuł, że nie będzie mógł tyle czekać i prędzej czy później jakoś interweniuje.
  Krzywiąc się pociągnął ostatni łyk i wrócił do pokoju. Oby tylko Harry nie zobaczył jego zniknięcia.

  Pytania - zdecydowanie najgorsza rzecz w związkach.
  Hermiona stała w lochach czekając na pierwszą lekcję, czyli eliksiry. Towarzyszyła jej Ginny, która wypytywała o wszystkie szczegóły związane z "uczuciem" do Draco. Na nieszczęście Ślizgon jeszcze nie zjawił się przed salą, więc brązowowłosa musiała wymyślać odpowiedzi sama. Niektóre z nich brzmiały po prostu "Tego nie mogę powiedzieć".
  To ze stresu, stwierdziła.
  - Herm, patrz, idzie twój mężczyzna, - rudowłosa wskazała dwie zbliżające się postaci. Jedną z nich był Zabini, drugą właśnie Draco. Obaj uśmiechnięci od ucha do ucha.
  - I jak, Mionka, lepiej się już czujesz? - zapytał czarnowłosy na wstępie.
  - Tak, już zdecydowanie lepiej. - odpowiedziała niezgodnie z prawdą. - Dzięki za troskę, Blaise.
  Blondyn podszedł bliżej i objął ją w talii, dokładnie tak jak wczoraj przy Ronie. Przeszedł przez nią lekki dreszcz i poczuła przyjemny zapach perfum. Najwidoczniej Ślizgon wziął do siebie ich ostatnią rozmowę i oskarżenie, że jest kiepskim aktorem.
  - Wyspałaś się, kiciu? - zapytał uśmiechając się do Hermiony. Ona również posłała mu wymuszony uśmiech, przysięgając w duchu, że oberwie za "kicię" i skinęła głową.
  - Jesteście przerozkoszni! - Blaise zaczął trzepotać rzęsami i cieszyć się jak małe dziecko.
  - Za to ty ani trochę. - powiedział Draco.
  Dopiero wtedy Gryfonka zauważyła, że gwar na korytarzu nieco ucichł, a twarze większości uczniów były skierowane w jej stronę. Zwłaszcza twarze dziewczyn. Pożałowała, że nie może stać się niewidzialna i z niecierpliwością zaczęła oczekiwać momentu, kiedy Snape otworzy salę.
  Jej modlitwy zostały natychmiast wysłuchane. Drzwi otwarto od środka i siedmioroczni powoli zaczęli wchodzić do pomieszczenia. Ginny zniknęła po oznajmieniu "Do zobaczenia na następnej przerwie, macie mi jeszcze tyle do wyjaśnienia!". Zdecydowanie za bardzo to wszystko przeżywała.
   Kiedy Hermiona zajęła swoje miejsce, spostrzegła, że kogoś brakuje w sali. Rozejrzała się. Krzesło Rona stało puste, ale czuła że nie o to chodzi. Brakowało nauczyciela. Gdzie się podział Snape?
  Głuchą ciszę przerwał dźwięk kroków poprzedzony skrzypieniem drzwi. Był to jednak zupełnie inny dźwięk, niż ten, słyszalny zawsze przed lekcją eliksirów.

 ----------------------------------------------------------------------------------
  Witajcie! :)
  Siódmy rozdział dodałam jak widzicie w terminie ;) Jest wstępem do następnych wydarzeń, na które mam mnóstwo pomysłów c; Następny rozdział pojawi się za tydzień
  Mam nadzieję, że ten Wam się podoba :)
  Korzystając z okazji serdecznie dziękuję wszystkim komentującym! Skutecznie motywujecie mnie do pracy ;)
 Pozdrawiam,
 Avalon.

29 komentarzy:

  1. Świetny rozdział i kolejny niedosyt! Och, dodaj jak najszybciej następny rozdział, bo umrę z ciekawości! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział extra! Jestem ciekawa kim okaże się ten gościu, o którym Minerwa gadała z Dumbledorem. To on wejdzie do sali zamiast Snape'a? Szczerze to trochę mi szkoda Rona, chociaż głupio się zachowywał starając się, aby Hermiona była zazdrosna. I też fajnie się rozwija wątek o udawanym związku Draco i Miony. Czekam na następny rozdział! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! <3
      Ron jak to Ron, często działa impulsywnie, ale faktycznie, też jest człowiekiem i chcę, aby był takim trochę "bohaterem tragicznym" ;) I czas pokaże jak to wszystko się skończy dla Rona, być może Happy Endem ;)

      Usuń
  3. Jeju kolejny swietny rozdzial <3 czekam na wiecej

    OdpowiedzUsuń
  4. Nigdy nie przypuszczałabym, że nasz niewinny Ronuś sięgnie po alkohol... Przecież on był taki grzeczny!
    Druga sprawa. Czyżbyś zaczynała wcielać mój plan w życie bloga? Kim jest ten uroczy nowicjusz, o którym tak rozprawiali Dropsik i McWiecznaDziewica? Powiadasz, że nie jest stary? Mmmm... Niech będzie przystojny!
    Więcej seksu! xD chodzi mi o Smoka i Mionkę ;) może nie od razu sprawy łóżkowe, ale pocałunkiem bym nie pogardziła. Fani Dramione żyją dla takich chwil! Podoba mi się początek ''związku'' naszych upartych czarodziejów, choć ta ''kicia'' mnie zniesmacza xD Ale więcej uczuć! W końcu muszą dobrze udawać, żeby Gin i Diabeł się nie zorientowali, prawda?
    Może jestem ślepa, a może to ty zainwestowałaś w słownik, ale powiem ci tak. Oprócz literówek typu a i ą itp. nie dopatrzyłam się błędów. Jestem z ciebie dumna ;)
    Dłuższy rozdział = lepszy rozdział. Taki tam spam z matematyką xD
    W sumie, to chyba tyle... Podsumuwując: bardzo fajny rozdzialik.
    Czekaj... O czymś zapomniałam...
    Nie, nie przypomni mi się za cholerę.
    Pisz szybciutko, ładniutko i słodziutko :* Do następnego koma :* - Ellie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kim jest chłopak, którego tak bardzo obawia się McGonagall? Wyjaśni się wkrótce ;)
      Nie chciałam, żeby zaraz na początku "związku" Draco i Hermiona ( a zwłaszcza ona, ponieważ została zmuszona do udawania ) okazywali sobie więcej uczuć niż przez zwykłe obejmowanie. Wszystko przyjdzie z czasem ;) Myślę, że temperament Gryfonki nawet na to nie pozwala, ona sama musi się przekonać, że to konieczne. Co innego Draco - on jest pewny siebie, czasami aż za bardzo i bez problemu próbuje udowodnić Hermionie, że myliła się nazywając go kiepskim aktorem ;)
      W słownik nie zainwestowałam, po prostu zwracam większą uwagę na błędy :) Ortografia nigdy nie była moją mocną stroną ;)

      Usuń
  5. Dla mnie rozdział bomba! :) życzę weny i pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak zwykle świetny rozdział, aczkolwiek taka już moja natura i muszę się przyczepić do jednej rzeczy ;D Mianowicie jakoś nie mogę przełknąć faktu, że przy Zabinim i Ginny, Draco zwraca się do Hermiony po nazwisku, już będąc z nią "w związku". Poza tym wszystko jest super :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! :D
      Draco mówi na razie do Hermiony po nazwisku, bo taki ma już zwyczaj, od którego trudno się odzwyczaić ;)

      Usuń
  7. Świetne opowiadanie <3 z niecierpliwością czekam na następny rozdział Kochana :*

    OdpowiedzUsuń
  8. nie mogłam się doczekać kolejnego rozdziału :) super
    :)
    I znowu nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :)

    OdpowiedzUsuń
  9. łał no po prostu uwielbiam <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Kochani, jak wiecie dzisiaj miał pojawić się na blogu kolejny rozdział. Niestety przez cały weekend aż do teraz czytałam Krzyżaków, ponieważ w czwartek mam test z lektury :( Nie martwcie się, nie zapomniałam o blogu, bo każdą wolną minutę poświęcam na pisanie. Nowy rozdział pojawi się najpóźniej w niedzielę, będzie dłuższy i postaram się, aby był też ciekawszy. Tak więc nie gniewajcie się na mnie, tylko na ministra edukacji, który wprowadza do szkół takie pokręcone lektury albo ewentualnie na moją panią od polskiego ;) I zaufajcie mi co do rozdziału ósmego - będzie naprawdę przemyślany :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawe, co ty tam wymodzisz w tą niedzielę ;) Powodzenia w miłym czytaniu lekturki ;) - Ellie

      Usuń
  11. najbardziej intrygujące jest to, kim jest ten nieznajomy?! A Ron... topi smutki w alkoholu...to wcale nie pomoże... mam nadzieję, że jemu też się wszystko ułoży, bo naprawdę go lubię;(
    udawany związek się rozwija, choć ja na miejscu Ginny i Blaise'a bym nie uwierzyła. Faktycznie brakuje im zdolności aktorskich;)
    czekam na 8 rozdział!!! z NIECIERPLIWOŚCIĄ OGROMNĄ!!!
    ~Irmina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. i ogromnie współczuję Krżyżaków. W zeszłym roku całe ferie nie robiłam nic innego oprócz czytania tej książki. A potem ponad 2 miesiące ją omawialiśmy -.-
      ~Irmina

      Usuń
    2. ILE?! O cholera, my zaledwie 5 dni... Wyczuwam zazdrość Irmino :) - Ellie

      Usuń
  12. Czekam, czekam, czekam! Pisz dalej, kocham twoje opowiadanie!
    Masz świetne pomysły, chwilami aż ci ich zazdroszczę ;)
    Nie mogę się doczekać 8 rozdziału.
    Powodzenia, kochana ;*

    OdpowiedzUsuń
  13. Przyznaję - zawaliłam.
    Rozdział miał już we wtorek być na blogu, jednak przełożyłam to na dzisiaj, a jednak i tak się z nim nie wyrobiłam. Macie prawo być na mnie źli i właściwie sama jestem na siebie zła, chociaż nie mam pojęcia w jaki sposób mogłabym wygospodarować więcej czasu na pisanie. Nie chcę się tłumaczyć z zajęć każdego dnia, ale napiszę, że było ( i jest ) ich dość sporo. Na dodatek przez kilka ostatnich dni miałam naprawdę nieprzyjemne samopoczucie. Przepraszam, bo wiem, że jesteście zawiedzeni, jak się czujecie.
    W takim razie kiedy wstawię rozdział? Niczego nie obiecuję, ale zrobię to jak najszybciej, kiedy tylko uznam, że jest wart przeczytania i wystarczająco długi.

    Ps. A jeżeli tymczasem chciecie czegoś pięknego i bawiącego do czytania, polecam Wam książkę "szeptem". Jest niesamowita, serio.
    Ps2. W skali 1-10, jak bardzo jesteście na mnie źli? Nawet jeśli napiszecie 57, jak najbardziej to rozumiem

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W skali 1-10 to ty skarbie osiągnęłaś apogeum. Strzelam focha jak cholera i nie wiem, czy mnie tu zobaczysz jeszcze.







      No, przynajmniej już dzisiaj nie wejdę. Rozumiem fakt nauki, choroby itp., więc nie będę darła japy. Pośpiesz się tylko, bo się zawiesiłaś na tym siódmym rozdziale. - Zła Ellie

      Usuń
  14. W skali od 1-10 dałabym Ci 1 :P Dlaczego? Wiadomo, że nie zawsze masz czas i trzeba po prostu to zrozumieć :) Zresztą twoje notki są warte czekania :D
    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń

Jeżeli już tu jesteś - zostaw komentarz :)