Zabini był najlepszym przyjacielem Dracona od lat. Razem przeżyli piekło w szeregach Voldemorta, co pozwoliło im jeszcze lepiej się poznać.
Blaise wiedział że po wojnie należy ocieplić stosunki z Gryfonami. Wiedział, a nawet tego chciał. Co innego Draco, który był niczym góra lodowa, niedająca się pokonać nikomu. Co mu właściwie nie pasuje w pomyśle Zabiniego? Przecież był genialny ( tak jak wszystkie inne jego pomysły )! No dobra, może nie aż genialny ale oczywisty. Czy chodziło o czystą nienawiść do Hermiony? Nie, na pewno nie. Malfoy dawał wszystkim do zrozumienia że za nią nie przepada ( to nawet mało powiedziane ), ale Blaise nie był głupi. Codziennie słuchał o tym jaka Gryfonka jest irytująca. Kiedy Draco zaczął ją obrażać, nie mógł przestać, dosłownie usta mu się nie zamykały gdy o niej mówił.
Zabini nie wiedział co o tym wszystkim myśleć, ale miał pewną teorię. O Godryku, gdyby tylko Malfoy dowiedział się jak ona brzmi!
Czarnowłosy Ślizgon uśmiechnął się sam do siebie krocząc korytarzem w stronę dormitorium Slytherinu. Teoria jest tylko teorią, do czasu gdy się ją potwierdzi. Wtedy już staje się faktem.
Hermiona chciała wybić sobie z głowy ponure wizje spędzania całego wieczoru w towarzystwie Malfoya. Pocieszała się, że przecież w Wielkiej Sali będą również pozostali prefekci i nauczyciele. Z drugiej strony im więcej osób, tym bardziej Ślizgon zechce ją przy nich upokorzyć. Sama już nie wiedziała czy woli być z nim na osobności czy przy innych. W ogóle nie chciała go widzieć.
- Wszystko okey, Miona? - Ron wyrwał ją z transu rozmyślań. Siedzieli na ławce i próbowali się uczyć - Wyglądasz jakbyś zaraz miała zwymiotować.
I tak się czuła.
- Dzięki wielkie, Ronaldzie, za troskę. I nie, nic mi nie jest. - odpowiedziała rudzielcowi uśmiechając się lekko. Czy to właśnie przez takie uśmiechy myślał że Hermiona wciąż coś do niego czuje? Nurtowało ją to pytanie. Myślała, że jasno się wyraziła mówiąc mu przy zerwaniu "zostańmy przyjaciółmi, jak dawniej".
- Przecież widzę że coś cię dręczy. - Ron nie ustępował. Nie wiedziała dlaczego nie chce mu się wyżalić. Wcześniej mówili sobie wszystko. Wcześniej, czyli przed zerwaniem.
- Nic wielkiego... po prostu... Malfoy mnie irytuje. I to bardzo.
- To skończony kretyn i tyle. Nie warto się takimi przejmować, Herm. Daję głowę, że kiedy był mały zgubił mózg w Zakazanym Lesie.
Gryfonka roześmiała się serdecznie.
- Pamiętaj, że we mnie zawsze możesz znaleźć wsparcie. - dodał Ron i na dowód swoich słów złapał Hermionę za rękę. Czy był to tylko przyjacielski gest? Spojrzała ze zdziwieniem na Weasleya, który teraz niebezpiecznie szybko zbliżał się do jej twarzy.
- Muszę iść na zielarstwo. - oznajmiła wyrywając się z uścisku. Ruszyła w stronę szklarni zostawiając w tyle zdezorientowanego Ronalda. Co on sobie myślał?! Czy w ogóle coś myślał?
Draco był z jednej strony zadowolony, chowając się we wnęce podsłuchał bardzo interesującą wymianę zdań między Granger a Weasleyem, z drugiej cholernie wkurzony. Jak ten rudawy idiota mógł go tak nazwać?! I na dodatek zasugerować że nie ma mózgu?! Przegiął po całości.
Malfoya ucieszyło jednak to, że Granger nie dała się nabrać na żałosne zaloty Rona. Odczuwał nawet z tego powodu satysfakcję.
Kiedy się odwrócił, wpadł prosto na Blaisa.
- Witaj moje blond słoneczko. - powiedział Zabini szczerząc się w uśmiechu.
- Ile tu stałeś? - Draco był zdenerwowany zachowaniem przyjaciela. Jeśli Weasley wciąż siedział na ławce, na pewno usłyszał jego głos.
- Wystarczająco długo. Nie jest ci przykro, że ten niegrzeczny Ron tak brzydko o tobie mówi? - Blaise doskonale wczuł się w rolę zatroskanej matki.
- Nie żartuj, Zabini. - Draco posłał mu karcące spojrzenie i odszedł.
Harry miał naprawdę bardzo napięty grafik. Lekcje, treningi Quidditcha, nauka do owutemów i spotkania z Ginny zajmowały cały jego czas. I chociaż był dopiero początek roku szkolnego, Potter czuł że sposób spędzania wolnych chwil stanie się wkrótce monotonny.
Idąc w stronę klasy do transmutacji dostrzegł swojego przyjaciela w towarzystwie młodszej o rok Gryfonki. Obejmował ją i otwarcie ze sobą flirtowali. Nie ma co, Harry zgłupiał gdy ich zobaczył.
- Cześć, Tess. - zwrócił się do dziewczyny. - Mógłbym chwilę porozmawiać z Ronem?
Skinęła głową na zgodę, pocałowała Weasleya w policzek i oddaliła się z gracją kręcąc sami-wiecie-czym. Rudy odprowadził ją wzrokiem uśmiechając się do siebie.
- Odbiło ci? Mówiłeś że liczy się dla ciebie tylko Miona, a teraz co? - zapytał Potter piorunując wzrokiem przyjaciela.
- Bez przesady, Harry. Herm przecież nie ucieknie.
- Nie mam pojęcia co w ciebie wstąpiło. - odwrócił się od Rona i zrobił krok do przodu.
- Nie ucieknie bo już to zrobiła. - wyrzucił w końcu z siebie rudy Gryfon. Zdobył się również na odwagę by zdradzić wybrańcowi szczegóły tego kompromitującego zdarzenia. Podsumował słowami: - Tak, dała mi kosza. Tak, to już drugi raz. Tak, będę teraz przebierał w dziewczynach, może dotrze do niej co straciła.
Harry słuchał przyjaciela w skupieniu. Współczuł mu z powodu ponownego odrzucenia, ale nie sądził że wzbudzanie zazdrości w Hermionie to dobry pomysł. Jednak Weasley jest Weasleyem, i co postanowi, to wykona.
- Pamiętaj, że igrasz z ogniem, Ron. - dodał Potter, gdy wchodzili do sali transmutacji.
Hermiona szła na egzekucję. Tak przynajmniej wyobrażała sobie spędzenie czasu w towarzystwie Malfoya. Powtarzała w myślach, że po prostu będzie go ignorować. Wtedy na pewno uda jej się jakoś przeżyć ten dzień do końca.
Z każdym kolejnym krokiem w stronę drzwi Wielkiej Sali jej nogi stawały się coraz cięższe. Gdy je otworzyła ( drzwi, nie nogi ), zobaczyła że wszyscy są już obecni, i tak właściwie czekają tylko na nią. Jak najciszej do nich dołączyła.
Tleniony Ślizgon opierał się o ścianę. Nic dziwnego, na pewno nie będzie chciał pomagać w przygotowaniach do balu, jest na to zbyt leniwy. I dobrze.
McGonagall zebrała prefektów i dokładnie objaśniła jak mają być rozmieszczone dekoracje.
- Panowie Clark i Steward pójdą za mną. Brakuje nam kilku rzeczy, które znajdują się w lochach. Panna Granger i pan Mal... Panie Malfoy, czy pan mnie słucha?
Blondyn ocknął się i skinął głową. Żałosne, pomyślała Hermiona. Moment... Ona i Ślizgon co?...
- Profesor McGonagall, zdaje się że nie skończyła pani mówić... - zaczęła niepewnie Gryfonka.
- Ach tak, pani zostanie tu z panem Malfoyem. Zajmiecie się rozwieszaniem pierwszych wstęg. - powiedziała Minerwa, po czym zwróciła się cicho do Hermiony. - Mam nadzieję że chociaż pani uda się go zagonić do pracy.
Brązowowłosa odczuła słowa nauczycielki jak uderzenie patelnią. Czy naprawdę to powiedziała? Wszystko wskazywało na to, że tak. Gryfonka stała na środku Wielkiej Sali i patrzyła jak McGonagall z dwoma innymi prefektami znika za drzwiami. Trzask. Zamknęły się. Już po niej.
Hermiona Granger pociąga Dracona - tak brzmiała teoria Zabiniego, która zdawała sama się potwierdzać. Blaise był zadowolony z tego, że nakrył przyjaciela w tak jednoznacznej sytuacji. Teraz miał już prawie pewność że intuicja go nie myli. Jednak Malfoy jest zbyt upartym osłem żeby się do tego przyznać. Trzeba by go jakoś złamać. I tak się złożyło, że Zabini miał już obmyślony plan jak to zrobić.
Wtedy zobaczył pod ścianą rudą siostrę Weasleya, która rozmawiała ze szkolną dziwaczką, Luną Lovegood. Doskonale. Podszedł do nich. Kości zostały rzucone. Czas na pierwszy etap realizacji planu...
Hermiona zacisnęła pięści i podeszła do pudła ze wstęgami w barwach poszczególnych domów. Kątem oka zobaczyła jak Draco rozsiada się na ławce i w pełnym odprężeniu zamyka oczy.
Aż się w niej zagotowało. Ona ma się wysilać, podczas gdy ten kretyn będzie sobie odpoczywał?! O nie! Nigdy na to nie pozwoli!
Szybkim krokiem podeszła do niego i rzuciła mu na kolana stertę wstążek.
- Bierz się do roboty, Malfoy. - warknęła odchodząc.
- Czyli jednak nie jesteś taka samowystarczalna jak to wszystkim próbujesz pokazać, Granger. Nie poradzisz sobie beze mnie, tak? - drwił z niej.
- Nie bądź śmieszny, Malfoy. Oczywiście że sobie poradzę! Ale nie mam zamiaru patrzeć jak się obijasz, kiedy ja będę pracować.
- W takim razie mnie o to poproś. - założył ręce i uśmiechnął się prowokująco. Że co? Ona ma go o coś prosić? O coś, co jest jego obowiązkiem?! Jeżeli tak postawił sprawę, będzie musiał się rozczarować.
- Nie ma mowy. - ucięła krótko Hermiona i się odwróciła.
- Dobra, sama tego chciałaś. Tylko nie skarż na mnie potem starej McGonagall, bo zginiesz publicznie.
Na pewno była teraz bordowa od nerwów. Postanowiła jednak trwać w swoim postanowieniu i po prostu ignorować Ślizgona.
Rozejrzała się po Wielkiej Sali. Według wskazówek opiekunki Gryffindoru wstęgi należy zawiesić w kątach, kolorystycznie i ... dość wysoko. Jak ona się tam dostanie? No jasne, przecież o ścianę była oparta drabina.
Hermiona postawiła nogę na pierwszym szczeblu.
- Lepiej tego nie rób. - ostrzegł ją głos zza pleców.
Nie przejmuj się nim, Herm. To tylko Malfoy, przeszkodzi we wszystkim czego spróbujesz dokonać, mówiła w myślach ( o ile wejście na drabinę jest jakimś dokonaniem ).
- Spadniesz, Granger. - blondyn odezwał się znowu, kiedy była w połowie wysokości. A gdzie się podział ten jego idiotyczny uśmiech?
Hermiona wspinała się dalej aż do samego końca drabiny. Poczuła dumę przypinając pierwsze wstęgi. Ha! A ten tleniony histeryk śmiał w nią wątpić!
- Pamiętaj tylko, że jeśli się zabijesz, powiem wszystkim że to było samobójstwo. - powiedział Draco. Merlinie, dlaczego on był taki irytujący?!
- Nie spadnę, Malfoy! - krzyknęła Gryfonka i odwróciła gwałtownie głowę w jego stronę. Wtedy straciła równowagę.
Leciała w dół, wyobrażając sobie jak bardzo będzie bolało uderzenie o
posadzkę ale... wcale nie było tak źle. Najwyraźniej podłoga w Wielkiej
Sali jest bardziej miękka niż myślała. I ma... ręce?
- Było mnie posłuchać. - Hermiona otworzyła oczy. Z zaskoczonego jej twarz nabrała wściekły wyraz. Malfoy.
- Puść mnie, ale to już! - chciała mu się wyrwać.
- Tak mi dziękujesz za uratowanie życia? No pięknie, Granger. Nie dość że lekkomyślna, to jeszcze niewychowana.
- Puszczaj! - krzyknęła. Draco zrobił o co prosiła. Dosłownie wypuścił ją, przez co spadła na podłogę.
- Nie mogę uwierzyć, że istnieją tak bezczelni ludzie jak ty... -
powiedziała podnosząc się z posadzki. - I wcale nie uratowałeś mi życia!
Nie spadłabym gdybyś się nie odzywał!
Malfoy przyjmował słowa Gryfonki ze spokojem. Patrzył na nią jak na
ostatnią ofiarę losu. Na jego twarz znowu wkradł się cyniczny uśmiech.
- Następnym razem pamiętaj, że do zawieszenia wstążki wystarczy jedno
zaklęcie. - zaśmiał się widząc jej minę. No tak! Wingardium Leviosa!
Dlaczego wcześniej o tym nie pomyślała? - Nie mam pojęcia co cię tak
rozprasza, Granger.
Zanim zdążyła ułożyć jakieś sensowne zdanie, przez drzwi Wielkiej Sali
weszła profesor McGonagall w towarzystwie woźnego i reszty prefektów,
obładowanych pudłami do tego stopnia, że nie dało się ich rozpoznać.
Przez resztę wieczoru Hermiona starała się nie myśleć o utraconej
dumie i jak najlepiej wykonywać swoją pracę. Ale nie mogła tak po prostu
wyrzucić z głowy słów blondyna. Musiała przyznać mu rację, coś ją
rozprasza. Czy chodzi o stres spowodowany tegorocznymi egzaminami? A
może o Rona, który przystawiał się do niej przed zielarstwem?
Mimowolnie spojrzała w stronę Malfoya, który zajęty był ustawianiem
rzeźb balowych. On też na nią spojrzał. Szybko odwróciła wzrok. Dziwne, z
daleka wydaje się że oczy blondyna mają szary kolor, a tymczasem są
niebieskie...
----------------------------------------------------------------------
Hej :)))
No i jest, drugi rozdział. Jest trochę dłuższy od poprzedniego, ale wciąż krótki. Wstawiam go dość wcześnie, chciałam to zrobić dopiero we wtorek, ale mam już prawie skończony trzeci rozdział. Chciałabym również żebyście mieli większy obraz treści bloga, więc się ugięłam i opublikowałam :)
Avalon Collins.
jeejj, drugi rozdział :D I to jaki.! nie przejmuj sie długością bo świetnie piszesz *-* pozdrawiam, M. :)
OdpowiedzUsuńDziękuję <3
UsuńJedno słowo: ŚWIETNE! <3
OdpowiedzUsuńCzekam na next
O rany, teraz się cieszę, że tak szybko opublikowałam ten rozdział :)))
UsuńDziękuję <3 <3 <3
MEEEGA pisz pisz i pisz coraz więcej :))) czekam niecierpliwie na kolejny rozdział, ciekawi mnie czy Hermiona poczuje coś do Malfoya <3 <3 <3
OdpowiedzUsuńDodam sb do zakładek i codziennie bede sprawdzac czy jest coś nowego (na serio) wkręciłam się :))
http://aloohaparadise.blogspot.com/2014/03/sheinside-wishlist.html
Trochę mi głupio ale proszę poklikasz w linki w poście?
Hahahahahah jak miło :)
UsuńUśmiecham się i nie mogę przestać c:
Dziękuję <3
+ poklikam ;)
dzięki :*
Usuńps. możesz potem pod każdym postem pisać kiedy około będzie kolejny rozdział? to wtedy będę wiedziała kiedy wpaść i niczego nie ominę <3
Jasne :)
UsuńTrzeci rozdział będzie najpóźniej we wtorek c;
Bardzo fajny rozdział! Blaise mnie rozwala :P Jego teoria jest bardzo wiarygodna :)
OdpowiedzUsuńJa wiem co rozprasza Mionę. Taki jeden blondwłosy dupek, który upuścił ją na podłogę :P
Życzę weny i czekam na następny rozdział :)
Pozdrawiam,
Crazy
___________
www.miniaturki-roznej-tresci.blogspot.com
Bardzo dziękuję <3
UsuńWspaniały pomysł,
OdpowiedzUsuńopowiadanie coraz ciekawsze.
Długość też jest dobra ;)
~Kitty Couture
Dziękuję <3
UsuńZafascynowałam się opowiadaniem, piszesz fantastycznie- nie można się oderwać i nie ma ani jednego momentu, aby akcja choć trochę nudziła. Oby tak dalej! + zyskałaś nową stałą czytelniczkę :D
OdpowiedzUsuńStaram się pisać najlepiej jak mogę ;)))
UsuńDziękuję! <3
To ostatnie zdanie... O jeju. No cudne to opowiadanie. / Kasia
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję <3
UsuńSuper :)
OdpowiedzUsuńDziękuję <3
Usuń